sobota, 15 sierpnia 2015

Cześć i czołem, kochani!

Witam Was wszystkich, choć pewnie żadnego z Was już tu nie ma. Pragnę Wam tylko napisać, że zaczęłam od nowa (wybaczcie, że bez Was) pod tym adresem - slum-city.blogspot.com. Jestem tylko człowiekiem, w dodatku niesamowicie leniwym, za to zdającym sobie sprawę z ogromu swoich możliwości, więc nie mogę obiecać, że będę trzymać się terminów, aczkolwiek możecie mieć stuprocentową pewność, że całe moje serce włożę w każde z opowiadań, nieważne, czy będzie ono słodkie czy gorzkie, krótkie czy długie, dramatyczne czy komediowe; nawet, jeśli nie będzie to opowiadanie, lecz wyjdzie spod moich rąk, bądźcie pewni, że jakaś część mnie tam jest. I jest też z każdym, kto to czyta, ogląda, czy po prostu zerka.
Pozdrawiam, Rozkwitający Kwiat Wiśni - Nessa Daere.

PS: Treść tego bloga zostanie tu jeszcze, póki nie przeniosę (zbetuję, przedyskutuję z moimi "głosikami rozsądku" i całkowicie przekształcę, starając się nie naruszyć fabuły) wszystkiego na ów wyżej wspomnianego bloga. Potem się zobaczy. :)

Kopia tego postu została opublikowana 15-go sierpnia o godzinie 16:00 na blogu stories-by-sakura.blogspot.com.

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 13.

Mam już w planach kolejne opowiadanie, nie będzie to kontynuacja tego, ale Chloe będzie jedną z bohaterek. Na razie jestem w fazie obmyślania fabuły. Wyjątkowo będzie o przyjaźni, lecz więcej szczegółów nie zdradzę. No i już poprawiłam zakładkę z bohaterami, nie wiem, czy zauważyliście - poprzednio zdjęcia nie chciały się pokazać, bo przypadkowo usunęłam wszystkie obrazki z Blogspot na swoim profilu Google. Dodałam też wygląd bohaterów tego opowiadania, o którym napisałam powyżej, no i dodałam, kto gra kogo w moich opowiadaniach. Zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo dziwne jest to, iż znalazłam już bohaterów, a fabuły nie. Ale ja przecież tak mam...
Zapraszam!

- Promieniejesz, Hermiono. - Didier uśmiechnął się do mnie ciepło. Ten związek był zdecydowanie najlepszym wyborem Harrego. - Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, wyglądałaś tak smutno. A teraz naprawdę po tobie widać, że jesteś szczęśliwa. Czy to dzięki pracy w restauracji Ginny?
- Po części tak - rzekłam w chwili, gdy z kuchni wyszli Potter i najmłodsza Weasley. Przyszłyśmy z Rudą dwie godziny wcześniej. - Ale głównie to chyba dzięki Draco... - Zauważyłam, że Ginny była przygaszona, podobnie jak Harry. Miałam nadzieję, iż wyjaśnią nam, mnie i Didierowi, o co chodzi.
- Draco to ten, który pomógł ci odnaleźć córkę, prawda? - La Corte zainteresował się dziwnym zachowaniem swojego partnera i wyraźnie widziałam, iż chce go pocieszyć, ale przy Ginny, która wciąż o nich nie wie, nie bardzo mógł coś zdziałać. Postanowiłam wybawić go z opresji, i tak miałam się zbierać.
- My chyba już pójdziemy, muszę odebrać Chloe z przedszkola. - Wstałam i podniosłam z podłogi torebkę. Pożegnałyśmy się krótko z Harrym i Didierem, a następnie wyszłyśmy.
- Co się stało, Gin? Harry coś ci powiedział? - zapytałam ją, gdy deportowałyśmy się niedaleko przedszkola.
- Wiesz, co do niego czuję, Hermiś. Ja go kocham. A on mnie odtrąca... - Gin przerwała na chwilę. Przechodziłyśmy parkiem obok zardzewiałych huśtawek i ominęłyśmy świeżo malowane ławki. Zakręt dalej znajdowało się przedszkole Małej. - Myślę, że może kogoś mieć.
- A mówiłaś mu już o swoich podejrzeniach? - Pomachałam z uśmiechem do dyrektorki przedszkola dla głuchoniemych. Ta odmachała mi i weszła do auta. Otworzyłam furtkę.
- Zapytałam wprost, czy się z kimś spotyka. - Westchnęła i pierwsza wspięła się po schodach. - Powiedział mi, że aktualnie jest w związku, ale nic więcej nie umiałam wyciągnąć. Nie wiem, o co tu chodzi, Miona, ale myślę, że ma to związek z Didierem. On się tak zawsze na Harrego gapi i uśmiecha.
Zastanowiłam się chwilę nad tym. W sumie to chyba tylko Harry chciał kryć ich związek, La Corte zawsze był otwarty. To było dziwne.
- Czy ty coś na ten temat wiesz? - zapytała prosto z mostu, gdy Chloe przebierała się w szatni. Stałyśmy na korytarzu i gapiłyśmy się na wszystko, co działo się w budynku.
- Skąd takie przypuszczenia? - spojrzałam na nią.
- Bo nic się nie odzywasz... - mruknęła Ruda, przygryzając wargi. - Jeśli coś wiesz, to mi powiedz... Przecież się przyjaźnimy.
- Ja to wiem, Gin... - przerwałam, gdy Chloe szarpnęła rękaw mojej kurtki. Zapytałam ją bezgłośnie: - Gotowa? - A gdy kiwnęła głową, chwyciłam ją za małą, ciepłą dłoń i wszystkie trzy wyszłyśmy. - Tylko uważam, że Harry prędzej, czy później wszystko ci wyjaśni... nam wszystko wyjaśni. Obiecałam, że go nie wydam, wybacz.
- W porządku, nie będę cię naciskać. Mogę wpaść na kawę? - zapytała z uśmiechem. Chloe znów pociągnęła mój rękaw. "Co jest, słońce?", pokazałam. Mała obróciła się i wskazała stoisko z lodami, obok którego porozkładane były stoliki z krzesłami. Przekręciła głowę w moją stronę, niemo pytając, czy może, a gdy pokiwałam głową, szczęśliwa pobiegła do stoiska i ustawiła się w kolejce.
- Oczywiście, że możesz wpaść na kawę, Gin. Możesz nawet zostać do jutra - zaśmiałam się i ruszyłam za córką. Cieszyłam się, że ją odzyskałam i że wszystko było już było w porządku. Sprawa w sądzie obeszła się bez zbędnego echa, Bea i Ronald otrzymali odpowiednią karę, a małej przywrócono pamięć. Uzgodniłam też z Weasley'em, że Chloe będzie uczyła się magii, ale w domu. Otrzymaliśmy na to pozwolenie w Ministerstwie Magii, no i dodatkowo Harry, Didier, Ginny i Draco zobowiązali się pomóc mi w tym. Trochę się zdziwiłam, gdy Malfoy też chciał pomóc, lecz już tyle razy zrobił dla mnie coś dobrego, że prawie nazywałam go przyjacielem. Choć to "prawie" robiło znaczną różnicę.
- Które chcesz, mała? - zapytałam, wolno poruszając ustami. Chloe wystawiła w moją stronę ramiona, a ja wzięłam ją na ręce i obróciłam w stronę tablicy, na której pokazane były wszystkie smaki. Wskazała palcem truskawkę i miętę, a ja powiedziałam do sprzedawcy, by dał pół gałki jednego i drugiego smaku. Chloe nie jadła dużo, była jeszcze za mała, żeby zjeść całe dwie gałki. Nie byłam pewna, czy zje chociaż pół, więc poprosiłam też o samego wafelka.
- Chcesz loda, Gin? - zapytałam, gdy Chloe już jadła, a sprzedawca czekał, aż podam mu odpowiednią sumę.
- Dzisiaj podziękuję - usłyszałam rozbawiony głos Rudej. Doskonale wiedziałam, że ma alergię.
- Do widzenia - pożegnałyśmy się z mężczyzną i ruszyłyśmy parkową ścieżką do domu.
__
- Mam tylko cappucino! - krzyknęłam, sprawdzając zawartość szafek. Nawet nie wiedziałam, co mam w domu.
- Może być! - odkrzyknęła Ginny. Wyciągnęłam trzy kubki. Do jednego wlałam herbatę, a do dwóch pozostałych wsypałam dwie łyżeczki cappucino z dodatkowym kakao. To był mój ulubiony smak, więc nie zdziwiłam się, gdy z wszystkich napojów kofeinowych znalazłam tylko to. W sumie nawet się cieszyłam, nie miałam ochoty na nic innego.
Gdy niosłam kubki do salonu, po mieszkaniu zadźwięczał dzwonek do drzwi. Odłożyłam tacę z napojami na stole i poszłam sprawdzić, kto to. Przez Judasza zauważyłam rozglądającego się Malfoy'a. Otworzyłam.
- Cóż jest tak ciekawego w mojej okolicy, że z takim zaangażowaniem się po niej rozglądasz? - zapytałam, uśmiechając się. Usłyszałam z salonu "kto to?", lecz zignorowałam pytanie.
- Tak tu... zwyczajnie - rzekł Malfoy, patrząc na mnie. Ubrany był w niebieski T-shirt z jakimś nadrukiem i sprane jeansy. Na nogach miał szaro-białe tenisówki. Wyraźnie zużyte. - A co jest ciekawego we mnie, Granger?
- Wyglądasz jak człowiek - zaśmiałam się i odwróciłam, rzucając przez ramię: - Wchodź.
Wskazałam mu fotel i gdy usiadł, zapytałam:
- Chcesz cappucino?
- Nie masz kawy? - Pokręciłam głową. - Więc niech będzie.
Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni. Na szczęście starczyło mi zagotowanej wody na kolejny kubek i po chwili już siedziałam na kanapie obok Ginny i naprzeciw Malfoy'a. Chloe leżała z psami na puchatym dywanie i oglądała Toma i Jerrego na telewizorze, który jakiś czas temu kupiłam. Nie był drogi, no i łatwy w obsłudze, więc czemu miałabym go nie wziąć?
- Co cię tu sprowadza? - zapytałam Dracona.
- Mam przyjaciela, który jest jednym z lepszych uzdrowicieli w świecie magii, i który od niedawna mieszka w Londynie. Opowiedziałem mu o przypadłości twojej córki i powiedział, że mógłby spróbować wyleczyć ją z głuchoty. - Spojrzał na mnie wyczekująco. Nie wiedziałam czy to żart, czy jego szczere intencje.
- Dlaczego chcesz jej pomóc? - zapytałam go, zaskoczona. Zrobił dla mnie tyle rzeczy i wciąż miał w zanadrzu coś nowego. Jeszcze się okaże, że ma w planach odnalezienie moich rodziców i przywrócenie ich do domu.
- Powiedzmy, że to... zadośćuczynienie za wszystko, co zrobiłem ci w przeszłości.
- On się rzeczywiście zmienił, Miona. - wymsknęło się Ginny, przez co Malfoy się zaśmiał.
- D-dziękuję - wydukałam, a Draco zaśmiał się raz jeszcze. Swoją drogą, miał bardzo miły dla ucha śmiech.

Następny rozdział zjawi się w niedzielę, poniedziałek, lub coś pomiędzy~