poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Przepraszam, przepraszam, PRZEPRASZAM~~

Nie było mnie tyle czasu... i  jeszcze Wam o tym nie napisałam.... nawet nie wiecie gdzie byłam... OMFG.... to może napiszę to jakoś tak... bardziej składnie, o.

Powinnam zacząć od przeprosin, które są o tam, u góry (^), no i odpowiedzieć na pytanie "łaj?". Otóż, byłam przez miesiąc (04:03-08:04) w sanatorium "Słoneczko" w Kołobrzegu (pozdrawiam wszystkich, którzy byli chociażby w tym mieście, jest naprawdę piękne, a jakie dobre lody tam sprzedają ≥ω≤ nutella~) i jakoś tak nie chciało mi się wchodzić na neta i wypisywać tego wszystkiego, dlaczego, po co, co Ci jest, itd. No po prostu mi się nie chciało. Wolałam sobie pościągać muzykę, choć i tak zbyt wiele tego nie ściągnęłam, bo mi się oczy kleiły (wpadłam na to gdzieś tak 23-24, a wcześniej się jeszcze musiałam dopakować, bo mi się przypomniało, że coś jadłam po umyciu zębów i muszę myć zęby raz jeszcze), koło drugiej-trzeciej w nocy wyjechaliśmy i jazda trwała mniej więcej 7 godzin, bo to tak jakby drugi koniec Polski. ALE, przynajmniej autem jechaliśmy. ;^; Moja współlokatorka, mieszkająca dużo, dużo bliżej Kołobrzegu, niż ja, wyjechała pociągiem i jechali z rodzicami przez ponad dobę (taka przestroga: nigdy nie jeździjcie pociągami, chyba, że Wam się nie spieszy. Już lepiej pożyczyć samochód od znienawidzonej rodziny, czy błagać znajomego na kolanach, niż ciągnąć się przez paręset kilometrów takim #@$%^$&, zwanym pociągiem), także nie polecam, ne.
Wracając do szanownego wyjazdu (pokłony dla piguł, doktora-pedaua, i tych wszystkich debili, którzy są w większości naprawdę zajebiści, szkoda, że się raczej nie spotkamy (to się tyczy "tych debili", bo do "Słoneczka" jeszcze kiedyś na pewno przyjadę, także: piguły, strzeżcie się! hehehe~), lecz nie smutajcie się, bo w końcu mamy fejsbuczka, ne? XDD"), fajnie było, ale mogli nam oszczędzić w weekendy tych potrójnych spacerów po plaży, potem taki syf w butach, że nam się tego nie chciało sprzątać..... i siem ludzie dziwio, czemu w kapciochach tyle piaseczegu, so? Jak jakiś meneleg.... też Was kocham ˆзˆ
Ale nie, poważnie, fajnie było. Mieliśmy pobudkę gdzieś tak o 6:00, ale tak było nudno, że ja zasypiałam o 21:00, a ponieważ zawsze śpię 8 godzin, to się budziłam dość wcześnie XDD" (wstawałam z mewami C""":). Potem mieliśmy albo inhalację albo gimnastykę, w zależności od tego, w jakiej grupie kto był, to się zmieniało co dwa dni: w jeden dzień masz najpierw gimnastykę, potem chyba basen, a w następny masz inhalację i potem gimnastykę. Śniadanie było o 8:00, a po nim mieliśmy być w świetlicach z naszymi opiekunami tak gdzieś do drugiego śniadania, czyli koło 10-11, potem spacer (nasz zazwyczaj był do Biedronki, chyba, że zażyczyliśmy sobie iść gdzieś indziej (dwa razy zaproponowaliśmy pójście do galerii, szkoda, że w niej Empika nie było :CC)). Następnie koło 13:00 obiad i szkoła. Zazwyczaj były luźne lekcje, na których mieliśmy pracować samodzielnie (ja złapałam dwie jedynki z niemca, ale o tym później hihi). Po trzeciej lekcji szliśmy na podwieczorek, a potem kolejne dwie i kolacja XDD" Pomimo tego, iż i tak mieliśmy łatwiej, bo było tylko pięć lekcji + nie było religii, to i tak podstawówka miała fajniej, bo oni mieli tylko 4 i przychodzili godzinę później na lekcje (oczywiście godzinę lekcyjną, bo wszystko trwało tyle, co w normalnej szkole, tylko zamiast długiej przerwy był podwieczorek XDD").
Wracając do spacerów z opiekunami i ogółem do opiekunów: każda grupa (których było pięć, ja byłam w czwartej: pozdro; wszystkie grupy miały inne te takie.. choróbska, nw jak to nazwać hihi~ W każdym razie: grupa pierwsza i druga były grupami odchudzającymi, a pozostałe trzy to była... taka mieszanka XDD") miała jednego opiekuna (w naszej naliczyłam ze trzech, bo ciągle ktoś inny na zastępstwo przychodził) i chodziła z nim na spacery i wygyly... no więc my byliśmy głównie na spacerach w Biedrze, jak już mówiłam, ale zdarzały się też spacery na plażę, gdzie były łabędzie, mewy, mnóstwo mew, no i stragany z upominkami suodyczami (tam były te dobre lody~), i tymi innymi. Ja tam kupiłam taką małą, różową świnkę i nazwałam ją "Kira", bo kiedyś miałam fazę na imię Akira i mi się tak przypomniało, to wycięłam "a", ona jest tak KAWAII~. I byliśmy też dwa razy w galerii, za pierwszym razem, bo chcieliśmy wszyscy (kupiłam tam taką zajebiaszczą torbę z croppa, skórzaną, była na przecenie -60% <3, może kiedyś prześlę zdjęcie haha~ Nie no, kto by chciał oglądać zdjęcia torby XDD" i dwie laleczki woodu (ja osobiście nie wierzę w ich działanie, ale są ładne, to je kolekcjonuję ;3;)), a za drugim razem, bo ja poprosiłam, a reszta się nie skarżyła (okazało się, że na tej zajebiaszczej torbie jest dziura i musiałam ją wymienić, na szczęście był tak taki miły sprzedawca i po zobaczeniu paragonu, zapytał czy chcę wymienić czy zwrot pieniędzy, a jak odpowiedziałam, to po prostu wymienił ^-^"), w dodatku przeszliśmy się też do księgarni i kupiłam sobie mangę, bo była jako jedyna z "jedno-partówek", już nawet moja współlokatorka (ta, o której wspominałam), chciała mi ją kilkukrotnie odkupić, ale jej zawsze stanowczo odmawiałam. Mangi yaoi nie oddam, po moim trupie!
A wracając do tych jedynek z niemca: byłam chyba ze dwa razy chora, ale dopiero za drugim ŁASKAWIE postanowili mnie przepadać i zamknęli na trzy dni do izolatki, miałam taką zajebistą współlokatorkę - Morgan (pozdro ;3;), do której ciągle ktoś przychodził. XDD" No i w czasie zamknięcia mnie w izolatce była jedna lekcja niemieckiego (gdyż zamknęli mnie na piątek-sobotę-niedzielę), na której się nie pojawiłam z powodów oczywistych i na której omawiali godziny, z których później dostałam jedynkę XDD" Ale mam w szkole taką fajną nauczycielkę od Niemca, która powiedziała, że jeśli teraźniejszy sprawdzian (bo tak się złożyło, że po moim powrocie miał być sprawdzian, tylko przed nim jeszcze jedna czy dwie lekcje takie "powtórkowe") napiszę na dobrą ocenę, to nie będę musiała nic nadrabiać. Yay~ A ta druga jedynka to tak naprawdę 2+, na które nie chciało mi się uczyć XDD"

I choć może trochę kulawo mi to wyszło, to jednak przyjmiecie moje przeprosiny, i na jakiś czas pocieszycie się tą króciótką lekturką z życia Saki-chan, póki nie skończę następnego rozdziału, co Wy na to? hihihi~

Ah, i prawie bym zapomniała~~ Mam dla Was coś, co z pewnością (jeśli lubicie to opko) Was ucieszy: z początku chciałam zawiesić bloga, bo mi słabo dość szedł i nie miałam weny na to opowiadanie, a wydawało się być tak zajebiście rozplanowane, to jednak po wyjeździe nad morze (tak myślałam, że zyskam Wenę, lecz nie liczyłam, że na to opo) odzyskałam na nie Wenę i teraz wiem już, czym je przedłużyć, by wyszło cudeńko~~

Zajebiście ucieszeni ze streszczenia miesiąca nieobecności Sakury? To fajnie, bo następny rozdzialik dopiero w przyszłą sobotę, chyba, że się wcześniej wyrobię. hihihihihi~