poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 12.

- Po co mnie tu zaprosiłeś? - zapytałam Dracona. Szykowałam się właśnie do pracy, gdy zadzwonił do mnie z propozycją wyjścia do tej mało znanej, aczkolwiek drogiej restauracji. Nie wiedziałam, po co, jednak z miłą chęcią przerwałam przygotowania do pracy i rozpoczęłam przygotowania na umówione spotkanie. Na całe szczęście nie zdążyłam jeszcze zadzwonić do szefa.
- Poczekajmy, aż przyjdzie kelner - rzekł z nonszalancją, obracając w dłoni pusty kieliszek. Przyglądałam mu się z uwagą, odszukując jakiegoś ruchu, emocji... czegokolwiek, co choć w najmniejszym stopniu przybliżyłoby mnie do poznania jego zamiarów. Nic jednak nie zauważyłam. Jego twarz była tak samo obojętna, jak dwadzieścia minut temu, gdy odbierał mnie spod domu swoim czerwonym porche, oraz gdy pierwszy raz zobaczyłam go w jego gabinecie.
W pewnej chwili podszedł do nas kelner o azjatyckich rysach. Odziany na biało, milczący, zerkający na nas znad swojego notatnika w czarnej, skórzanej oprawie.
- Dwa razy danie dnia - Malfoy, najwyraźniej, postanowił zamówić za mnie. - A na deser pudding czekoladowy i... Granger, czego sobie życzysz? - Spojrzał na mnie wyczekująco.
- To samo poproszę - rzekłam, uśmiechając się lekko kącikiem ust.
- To samo. - Dracon zwrócił się do kelnera.
- Wina? - Od razu po zadanym nam pytaniu zorientowałam się, że kelner niezbyt dobrze posługuje się językiem angielskim. Przede wszystkim powinienem zadać je całym zdaniem. Wiem, bo Gin przyszła mi się kiedyś użalać, jak to cztery razy z rzędu wałkowała etykietę i podstawowe wymagania, jakich oczekuje się od kelnerów, bo nowa pracownica "nie bardzo się orientowała".
Kelner skończył notować, ukłonił się i odszedł.
- Nigdy nie zatrudniłbym w restauracji osoby nie znającej angielskiego. - Wiedziałam, że rozpoczął ten temat jedynie po to, by przerwać drętwą ciszę, jaka między nami zapadła po odejściu azjatyckiego chłopaczka.
- Też się zorientowałeś, że nie zna języka? - Uśmiechnęłam się doń, licząc na rozwinięcie tematu. Szczerze wolałam plotkowanie o kelnerze, niż brak jakiejkolwiek konwersacji.
- Nie byłbym teraz na tak wysokim stanowisku, gdybym nie zauważył czegoś takiego - odrzekł z dumą. - Wyraźnie się gubił, gdy składałem zamówienie. Dlatego starałem się mówić wyraźnie, żeby nie przyniósł nam czegoś, czego żadne z nas by nie zjadło - zaśmiał się, ja jedynie uśmiechnęłam i pokiwałam głową. Chyba tylko on czuł się w tamtej chwili swobodnie... jeżeli w ogóle.
- Słuchaj, Hermiono, ja wiem, że do tej pory za sobą nie przepadaliśmy, ale nie uważasz, że pora to zmienić? - Prawdopodobnie do zgody przekonało mnie to, że pierwszy raz powiedział moje imię bez kpiny w głosie.
W każdym bądź razie, dziesięć, lub dwadzieścia minut później azjatycki chłopak wrócił, niosąc na dwóch tacach dwa smakowicie wyglądające dania, do tego drugą ręką pchając wózek z szampanem, oraz jakimiś sałatkami. Wtedy stało się jasne, jak to możliwe, iż w ogóle go zatrudnili w tak prestiżowej restauracji. Ja bym nie uniosła dwóch tac mając do dyspozycji tylko jedno ramię.
- Smacznego - życzył po położeniu na stole naszego zamówienia i nalaniu do kieliszków krwistoczerwonego szampana. Schował tacę pod pachę, ukłonił się i odchrząknął krótko. - Gdyby chcieliby państwo czegoś jeszcze, proszę dzwonić tym. - Wskazał mały dzwoneczek, który dopiero wtedy spostrzegłam położony obok wiaderka z kostkami lodu, w którym chłodziły się dwie butelki szampana - jedna otwarta i jedna zamknięta - a następnie odszedł.
Wózek z sałatkami nadal stał obok naszego stolika.
- Smacznego, Draco - rzekłam doń i już chciałam wziąć do ręki widelec, gdy jego głos mnie powstrzymał.
- Zaczekaj, Granger, najpierw toast. Przecież zaprosiłem cię tu, żeby świętować, no nie? - Malfoy podniósł znów swój kieliszek i przybliżył go trochę w moją stronę.
Zrobiłam ze swoim to samo, jednak nie stuknęłam. Musiałam najpierw dowiedzieć się najważniejszego.
- Co tak właściwie świętujemy?
- Chciałbym ci pogratulować zwolnienia z pracy. - Draco uśmiechnął się i nie czekając na moją reakcję, sam przybliżył kieliszek, dotykając go na chwilę z moim i biorąc dość duży łyk.
- J-jak to...? - Niezbyt to rozumiałam, więc również napiłam się wina, licząc na to, że trochę się rozluźnię.
- Dzięki mnie aktualnie jesteś bezrobotna, Granger. - Widziałam w jego oczach powagę. Wtedy jeszcze nie spodziewałam się tego po nim. Draco Malfoy miałby mi pomóc? Ten Draco Malfoy? - Możesz iść do młodej Weasley zapytać o pracę. - Uśmiechnął się do mnie iście czarująco.
- Merlinie, Malfoy, chyba mam coś nie tak z głową, bo mam ochotę cię przytulić i wychwalać pod niebiosa. - Pierwszy raz tego wieczora szczerze się zaśmiałam. Co prawda krótko, ale jednak.
- Na wychwalanie pozwalam, ale z przytulenia zrezygnuję. Aktualnie mam narzeczoną. - Przekręcił swój srebrny pierścionek na palcu, jakby to była co najmniej obrączka ślubna. We mnie wezbrała niezrozumiała wściekłość.
- Tylko żartowałam - westchnęłam, kręcąc z politowaniem głową. Miałam szczerą nadzieję, że się nie zorientował. - Tak właściwie, jak ci się to udało?
- W sumie to nawet nie wiedziałem, że masz tam tak źle, dopiero gdy Pansy i Tracey przyszły do mnie z prośbą, czy nie mógłbym ci pomóc, czegoś się dowiedziałem. Pogadałem więc z twoim szefem... i jakoś to wyszło. - Spojrzał na zegarek. - Za jakieś dwadzieścia, do trzydziestu minut powinnaś dostać od niego telefon
Zaraz po jego słowach zadźwięczały pierwsze akordy mojego dzwonka. Z niedowierzaniem spojrzałam na wyświetlacz - dzwonił mój szef.
~no to tak... na początku chciałabym przeprosić osoby, które w zeszłą niedzielę oczekiwały bonusu o początkach Harrego i Didiera, ale odłączyli mi na jakiś czas internet i nie bardzo miałam jak Was poinformować, że rozdział się jednak pojawi, w ogóle nie mogłam go nawet dodać. Mam też sprawę do tych, co chcieli, bym informowała ich o nowych rozdziałach: moglibyście jeszcze raz pod tym postem wysłać mi adresy, pod jakimi mam informować? Dzięki. :)~

2 komentarze:

  1. ~hejhej
    straciłam łączność z komputerem czyli z gadu też. Nie chcę być natarczywa, ale na Sama-Wiesz-Czym ostatni Sama-Wiesz-Co był dodany 16 października no i ten... Przydałoby się to ruszyć. Jeśli czekałaś na jakąś moją odpowiedź w sprawie Sama-Wiesz-Czego to przepraszam. Nie wiem kiedy pojawię się na gadu więc jak coś to napisz komentarz do zakładki "spis treści" u mnie, bo tam nikt nie zagląda xd
    + sorki, że piszę z tego konta, ale nie chcę się teraz przelogowywać, bo mi komentarz usunie -,-

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :) Czekam na kolejny i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń