niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 8.

POSTANOWIENIE NOWOROCZNE
 - DOKOŃCZYĆ WSZYSTKO, CO DO SKOŃCZENIA :)

Do domu Rona nie trzeba było wiele przejść, natomiast łatwo było się zgubić. Ktoś, kto znał ulice magicznego, jak i niemagicznego Londynu nie miał z tym żadnego problemu.

 - To co, gdzie teraz? Tu jest ślepy zaułek. - warknęła Pansy, najwyraźniej nie przyzwyczajona do takich wypraw.

 - To tu. - powiedziałam, śmiejąc się i wyciągając różdżkę. Szepnęłam zaklęcie, po które musiałyśmy wracać się do Malfoya, gdy byłyśmy już przy wyjściu. Ależ z niego była szuja, śmiał się z nas dobre piętnaście minut. Zapisał tylko na kartce adres i to, że trzeba znać zaklęcie. Co to ja encyklopedia jestem? Nie znam wszystkich zaklęć, miałam prawo nie znać też tego.

Betonowa ściana rozsunęła się, ukazując nam ładny, wiejski krajobraz. Słońce prażyło jaskrawo, więc do przejścia choćby metra dalej przetransmutowałyśmy jakieś śmieci w okulary przeciwsłoneczne. Wiem, wiem, to była straszna strata czasu.

Wracając, przeszłyśmy się kawałek, rozglądając dookoła. Była tu tylko jedna droga, wyglądająca, jakby nigdzie nie miała końca. Naprawdę wspaniałe miejsce. Z obu stron zaczepiali nas mieszkańcy. Wystawiali głowy zza wysokich krzewów, lub otwierali furtki. Niektórzy zapraszali na poczęstunek, inni pytali, czy się tu nie wprowadziłyśmy. Najwyraźniej gościnność była u nich na pierwszym miejscu. Wspaniali ludzie, mieszkający we wspaniałym miejscu. Nie tu powinni mieszkać ludzie pokroju Ronalda.

 - Ciekawe, co teraz robi Harry. - westchnęła Ginny, wdychając świeże powietrze. Strasznie się różniło od tego pełnego zanieczyszczeń, Londyńskiego smrodu.

 - Pewnie oprowadza Didiera. - podsunęłam, rozglądając się. Numer 56, a my jesteśmy dopiero na 14. Trochę czasu minie, nim dojdziemy do odpowiedniego domu.

 - Tak, pewnie tak. - powiedziała Ginny, nieco kąśliwie.

 - Daj spokój, Ruda, jesteś zazdrosna nawet o tego Francuza? Przecież to facet! - Tracey zaśmiała się perliście.

 - Nie chodzi o to, że jestem o niego zazdrosna. Po prostu... on zabiera mu zbyt dużo czasu. - mruknęła i nic już nie mówiła, aż nie doszłyśmy pod odpowiedni dom. Prawie niczym nie różnił się od poprzednich, jedynie z ogrodu za nim wystawał kawałek huśtawki. Najwyraźniej wyczarowali dla Chloe cały plac zabaw.

 - To co, idziemy wszystkie czy sama Mionka? - zapytała Pansy.

 - Nie obraźcie się, dziewczyny, ale chyba chcę iść z Gin. Idziesz? - zapytałam Ginny, a ta pokiwała chętnie głową. Strasznie się nakręciła na obejrzenie ich domu.

Otworzyłyśmy furtkę i w tempie ekspresowym znalazłyśmy się pod drzwiami. Zadzwoniłam do dzwonka, chwilę czekając, aż ktoś otworzy. Usłyszałyśmy przytłumione "już idę" i chwilę później drzwi się przed nami otwarły... a dokładniej otworzyła nam Bea, ubrana w cienki szlafroczek z jakiegoś prześwitującego materiału, ukazującego jej turkusową koszulkę nocną.

 - Ron, musisz zejść! Teraz! - podkreśliła ostatnie słowo, wciąż patrząc na nas, jakbyśmy były co najmniej włamywaczami. A przecież to ona ukradła mi córkę.

 - Co jest tak pilnego, że muszę zrywać się... - schodząc po schodach zerknął na zegarek. - ...o czwartej, gdy dopiero co wróciłem z pracy i mam ochotę iść... - stanął jak wryty, gdy zobaczył nas w drzwiach. Ruda wyszczerzyła swe śnieżnobiałe ząbki i pomachała mu, jakby incydent z Chloe nigdy nie miał miejsca, a ona tylko przyszła odwiedzić swego brata. - C-co wy tu robicie...? Jak nas znalazłyście?

 - Instynkt macierzyński. - powiedziałam, patrząc na niego obojętnie. Nie będę tracić nerwów, nie po to się tego uczyłam przez te wszystkie lata odcięcia od świata magicznego.

 - A dokładniej: magia. - wytłumaczyła Gin, a ja pierwszy raz w życiu miałam ochotę zakneblować jej tę śliczną, piegowatą buźkę. Zamiast tego zgromiłam ją wzrokiem, a ona się skuliła i uśmiech spłynął jej z pomalowanych czerwoną szminką warg. Nawet nie wiedziałam, że mam taką moc (XD - dop.aut.).

 - To co, oddacie mi córkę, czy będziemy czołgać się po sądach, aż wreszcie uderzy w was sprawiedliwość? - zapytałam, od razu przechodząc do sedna. Jeszcze trochę, a naprawdę komuś przyłożę.

 - A może zapytasz swojej córki... przepraszam, teraz już naszej córki... czy woli być z nami, czy z tobą? - zapytała Bea, a złośliwy uśmieszek wpłynął na jej twarz.

***

 - Oni jej coś zrobili. Wiem to. Zrobili coś mojej małej Chloe. - powiedziałam cicho, ledwie powstrzymując łzy cisnące mi się do oczu. Powiedziała, że mnie nie zna. Nie zna swojej własnej matki, z którą przeżyła całe dotychczasowe życie.

 - Granger, nie rycz. - Malfoy podał mi opakowanie chusteczek. Przyjęłam je z cichym "dzięki". - Naprawdę nie powinnaś na tak długo zostawiać magii. Zapomniałaś już o starym, dobrym Obliviate?

 - Weź mi nie mów o dobrze, to zaklęcie to samo zło, powinni je zakazać już dawno temu po tym, co się stało z Lockhartem.

 - Dostał zepsutą różdżką, więc się nie dziw, że wciąż jest... taki. - wykonał niezidentyfikowany ruch ręką. - Zresztą, w słowie "dobrze" miałem na myśli "niezawodnie". Tak w ogóle, gdyby to zaklęcie zakazano, Aurorzy nie mogliby go używać, a co za tym idzie, gdyby jakiś mugol coś zobaczył nie moglibyśmy skasować mu pamięci. Zacznij myśleć też o innych, co? Nie ty jedna masz problemy.

 - Nieważne, Dracze. - wtrąciła się Pansy. - Pomożesz nam czy nie?

 - No jasne, że tak. Z miłą chęcią wpakuję tego rudzielca do Azkabanu. - uśmiechnął się, patrząc na zachodzące już słońce.

 - Jeśli masz skłonności sadystyczne, nie powinieneś zostać Aurorem. - powiedziałam.

 - Czy ty musisz brać wszystko na poważnie, Granger? - warknął, odwracając wzrok od okna. - Wiecie co? Idźcie już. Muszę pracować.

 - Oj, już się tak nie wściekaj. - powiedziała Pansy, wstając. Podążyłam za nią, nawet się z nim nie żegnając.

 - No to co teraz? - zapytała Ginny, podbiegając do nas.

 - Musimy czekać. - powiedziałam, wolnym krokiem kierując się w stronę wind.

 - Ale jak to "czekać"? To co, on sobie będzie siedział za swoim biurkiem i myślał, nawet nie ruszając tych swoich arystokratycznych czterech liter, a my mamy czekać, aż wreszcie mu coś do tej tlenionej głowy przyjdzie? On sobie chyba kpi!

 - Niech się pani uspokoi, dobrze? - zapytała przez zęby Astoria, zdejmując swoje okulary. - Nie jest pani jakąś gwiazdką, więc proszę się zachowywać, bo inaczej wezwę ochronę.

 - Och, już sobie idziemy. - burknęła Ginny, porywając z kanapy swoją torebkę i szybkim krokiem do mnie dołączając.

 - To gdzie teraz? - zapytała Ruda, postukując obcasem o chodnikową płytę.

 - Chyba trzeba odwołać alarm. - powiedziała Tracey, zamawiając taksówkę.

 - To wy jeszcze tego nie zrobiłyście?! Przecież prosiłam! - powiedziałam.

 - Odwołałyśmy, spokojnie. - powiedziała Gin. - Tracey się coś pomyliło.

 - A ty nie musisz wracać do tej swojej restauracji?

 - Nie, jak Mionka zadzwoniła i wszczęłyśmy ten alarm to się zwolniłam na cały dzień. - mruknęła, odgarniając z czoła kosmyk włosów.

 - No to... nie wiem... Może chodźmy odwiedzić Harry'ego? - zapytałam z czystej ciekawości, jak zareaguje Ginny. Jej twarz w pół sekundy wyraźnie pojaśniała.

 - Tak, chętnie! - wykrzyknęła radośnie, pierwszy raz wyglądając za taksówką.

 - To my pojedziemy do siebie, a wy idźcie do tego Pottera. - powiedziała Pansy, wyciągając z torebki puderniczkę.

 - Nie chcecie iść z nami? Harry na pewno nie będzie miał nic przeciwko. I poznacie Didiera, on jest naprawdę w porządku. - dodałam.

 - Miona, a ty się czasem nie zakochałaś w tym całym Didierze? Bo tak ciągle o nim gadasz i w ogóle...

 - Co ty, Pan, nie bądź śmieszna! Przecież ja go prawie wcale nie znam!

 - Ale to by było super, chodziłybyśmy na podwójne randki. Ja z Harrym, ty z Didierem. - rozmarzyła się Ruda.

 - A on nie jest przypadkiem młodszy? - wtrąciła się Tracey, psując atmosferę.

 - No trochę jest... - westchnęła Ruda. - Ale to ci przecież nie przeszkodzi, prawda?

 - Nie wiem, Gin, ja naprawdę nie mam ochoty mieć nikogo. No, przynajmniej teraz. Zanim się pozbieram po odzyskaniu Chloe, jeśli w ogóle uda mi się ją odzyskać, będę chciała spędzać z nią więcej czasu. I jest jeszcze kwestia pracy. Gdybym przestała, nie miałabym jak utrzymać tak dużego domu, siebie, Chloe i psów razem. Straciłabym wszystko, łącznie z możliwością opiekowania się Małą.

 - No to mogłabyś zatrudnić się u mnie. Na początku dawałabym ci trochę większą stawkę, aż nie postawiłabyś się na nogi. Przecież to jest możliwe.

 - A co jeśli by nie wystarczyło? Jeśli straciłabym dom?

 - To zamieszkałabyś u mnie. Pomieścilibyście się. - uśmiechnęła się pogodnie. - A jeśli nie, to mama na pewno cię przyjmie.

 - Nie wiem, czy po tym, jak złamałam Ronowi serce... podobno... to czy nie będzie czuć do mnie jako-takiej złości.

 - No coś ty, Ron odszedł, sam się nas wyrzekł. - o tym fakcie mi nie wspominała. Jednak nie powiedziałam już nic, gdyż właśnie przyjechała taksówka. U Harryego, bądź u mnie, na pewno uda się porozmawiać na spokojnie.

=^^=
No więc... troszkę długo mnie nie było... hihi
Mam nadzieję, że się nie gniewacie aż tak bardzo, co? Ale zauważcie, że rozdział jest w miarę długi xd Powinien starczyć jako rekompensata. Ah, właśnie, skoro o tym mowa: czy wy nadal chcecie ten taki bonus za tamtą kilkutygodniową nieobecność, czy może starczy Wam zmniejszenie odstępu czasowego w dodawaniu nowych rozdziałów? Powiedzmy, co jakiś tydzień... czy coś? XD
Albo mam lepszy pomysł. Napiszecie mi, czy:
  •  chcecie inne opka Dramione mojego autorstwa po skończeniu tego (bo się zdecydowałam, że pisać mogę o heterykach, nie jest to już u mnie aż tak dziwne, czy rzadkie, więc zdecydowałam, że dla publiki pisać będę, ale musicie być i mnie wspierać i komentować xd)?
  • czy pasuje Wam taki układ, że gdy skończy się to opowiadanie, napiszę takie kilkuczęściowe bonusy dotyczące innych paringów z tego opka? Będzie to od razu za te wszystkie nieobecności, spóźnienia, etc., no chyba, że chcecie coś zupełnie innego.
  • co ile chcecie dodawane rozdziały? Min. tydzień odstępu, wybierzcie po prostu dzień, a ja Wam w przyszłym rozdziale napiszę, jak można pogodzić moje zajęcia z terminami dodawania, OK? XD

14 komentarzy:

  1. Świetne, jestem ciekawa co dalej.:D
    Odpowiedzi na pytanie:
    1. Tak, pisz.:D Poczytam i pokomentuje.:D
    2. Może być, ale nie jestem przekonana.:D
    3.to zależy od ciebie.D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy, ja to mam wolne poniedziałki i weekendy XD

      Usuń
  2. 1. Tak, ale najpierw skończ to
    2. Tak, jak najbradziej
    3, to zalezy od ciebie, może w weekendy?

    PS rozdział fajny, a z Rona i Bei straszne świnie! Ale jak mogłaś zrobić z mojej ulubionej aktorki Amandy Seyfried czarny charakter?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, jak wyżej z tymi datami... a co do Amandy... ja jej tak właściwie kojarzę tylko z "dziewczyna w czerwonej pelerynie", po prostu potrzebowałam jakiejś ładnej aktorki XD

      Usuń
    2. Rozumie :D ja osobiście uwielbiam ją przez film Mamma mia i Listy do Julii :D

      Usuń
  3. O ku*wa...
    Chloe nie pamięta Hermi ?!
    Tak nie może być !
    To jest niedopuszczalne !
    Normalnie, jak czytałam ten fragment, to mi się serce ścisnęło !
    Ron i Bea to wredne szuje ! Nie lubię ich !
    Cieszę się, źe mi powiedziałaś iż wracasz.

    Pozdrawiam,
    Princess Andromeda
    Z booga:
    http://dramione-innahistoria.blogspot. com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że moje opko wzbudziło w kimś jakieś głębsze emocje.. każdy autor jest dumny, jeśli uda mu się do tego doprowadzić :)

      Usuń
  4. O mamuńciu ;oo
    Czo ta Chole, czo ten Ron i cholibcia, czo ta Bea ?
    Jestem ciekawa, co się stało że Ron wyrzekł się rodziny. Rzadko spotykany wątek, brawo za oryginalność :)
    Jeśli chodzi o Twoje sugestie.
    Do pierwszego nie mam zdania. Jeśli założysz takiego bloga z pewnością zajrzę i zostawię ślad.
    Dwa. TAKTAKTAKTAK.
    Trzy.Wolę byś traktowała pisanie jako przyjemność, a nie jako obowiązek. Niemniej jednak powinnaś pojawić się tutaj przynajmniej raz na miesiąc :)
    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no więc, co do Ronalda, to za niedługo powinno się wszystko wyjaśnić... z Beą również... i z Chloe już się wyjaśniło XD (chodziło o zaklęcie Obliviate) hihi

      Usuń
  5. Jejku, biedna Miona, została bez córki. Mam nadzieję, że znajdzie się jakieś przeciw zaklęcie i wszystko będzie w porządku.

    A co do Twoich pytań to :
    1) Tak, masz bardzo ciekawe pomysły i na pewno bym czytała :)
    2) Jeśli byś coś takiego napisała, to jasne, że przeczytam <3
    3) A co do dodawania rozdziałów to dodawaj jak Ci wygodnie, bo i tak przeczytam :D

    Nie mogę się doczekać nexta :)
    e_schonheit

    Zapraszam do mnie na : http://make-me-happy-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nowego czytelnika~! hihi
      Mam nadzieję, że Cię to opko nie zanudzi ani nic w tym guście XD

      Bardzo mi przykro, że Cię teraz zasmucę, ale mnie naprawdę nie interesuje już Dramione, no przynajmniej do czytania, bo pisać mogę (co jest idiotyczne, no bo jak to inaczej opisać? ;-;)

      Usuń
  6. O rany ! Sakura wraca <3
    Bloga przeczytałam, jak cię nie było ;d i szczerze to nie myślałam, że wrócisz, a jednak <3
    1. CHCE !
    2. CHCE x2 !
    3. Dodawaj tak jak ci wygodnie, to zależy od ciebie, ja i tak będę czytać c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy ja już pisałam w notkach autorskich, że opuszczenie bloga jest karygodne, więc nie rozumiem, skąd przypuszczenie, że do tego nie wrócę? xd Najwyżej bym kogoś przysłała, żeby dokończył to za mnie hihi Nie no, żartuje.. wszystkie opowiadania mają to do siebie, że są tworzone przez określoną ilość autorów od początku i nie należy tego zmieniać, przynajmniej ja taką zasadę uznaję :)

      +Witam Nowego Czytelnika~! XD

      Usuń
  7. Nie umiem pisać dlugich komentarzy,ale muszę przyznać ,że rozdział zawodowy ;)

    OdpowiedzUsuń